ROZDZIAŁ 11
-Wychodzę do sklepu, będę za jakiś czas. Potrzebujesz czegoś?- spytał chłopak.
-Nie, wszystko mam, ale dziękuję.- odpowiedziałam i przetarłam oczy.
-Dobrze, w takim razie rób, co chcesz, a ja idę.-dokończył Dylan.
~~Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Będzie jakoś za dziesięć minut. Wstałam z łóżka, nałożyłam makijaż, po czym wyprostowałam włosy. Deszcz nadal padał, i to mocno.~~
~~Zeszłam na dół do kuchni, aby zrobić nam śniadanie, bo nie zapowiadało się na jakiekolwiek wyjście z domu.~~
~~Zrobiłam kilka kanapek, wstawiłam wodę na herbatę, oraz usmażyłam jajecznicę. W tym momencie wszedł mój chłopak.~~
-Jestem w kuchni, chodź jeść!-krzyknęłam.-Co kupiłeś?-dokończyłam.
-Kilka piw, szlugi i niezdrowe jedzenie na wieczór.-parsknął przemoczony chłopak.-Po co się malowałaś? Przecież będziesz w domu, nigdzie nie wychodzimy.-skończył
-W takim razie, co mamy zamiar robić wieczorem?-spytałam zaciekawiona
-Obejrzymy filmy, chyba, że przestanie padać, to gdzieś pójdziemy.-odpowiedział, zakładając koszulę.
~~Usiedliśmy do stołu. Troszkę pogadaliśmy, podczas śniadania i zostawiliśmy kanapki dla Max'a. Potem poszliśmy do mojego pokoju, a Dylan położył się na moim łóżku.~~
*Jak można być aż tak seksownym?*
//Dzień dobry! Co myślicie, aby ta część opowiadania dobiegała końca? Wzięłabym się za kolejną, tę samą oczywiście, ale trochę zmodyfikowaną drugą część. Buźka!:* \\
-Wiesz co? Myślałaś może kiedyś nad wyjazdem stąd? Nad życiem bez rodziców, brata, przyjaciół?-zapytał chłopak. Przyznam, że trochę się speszyłam.
-Do czego zmierzasz?-spytałam zdziwiona.
-Możemy wyjechać, daleko stąd. Mamy przecież pieniądze, mamy siebie.-stwierdził Dylan.
-Spokojnie, mamy też czas. Co ci przeszkadza w tym, jak teraz żyjemy?- dokończyłam, po czym usiadłam obok niego i zaczęłam go głaskać po głowie.
~~Był bardzo spokojny, nie naskoczył na mnie, a jestem pewna, że kiedyś by to zrobił.~~
-Nic mi nie przeszkadza, ale nudzi mnie to. Ciągłe morze, dom, morze, dom. Chciałbym uciec od tych ludzi, może i jestem silny fizycznie, ale nie oznacza to, że jestem również silny psychicznie. Nie chcę ich znać.-opowiadał chłopak.
~~Przysunęłam głowę bliżej , aby czuć jego oddech, aby czuć jego bicie serca. Chyba miałam potrzebę, aby być blisko niego.~~
-Jasne słoneczko. Jutro będę pełnoletnia, pamiętasz o tym, prawda?-spytałam Dylan'a, ale jego mina nie oznaczała, że pamięta.
-Emm... oczywiście. Jakbym mógł zapomnieć o urodzinach najcudowniejszej dziewczyny na Ziemi? Ja?-zaśmiał się.
~~Pocałowałam go i zaczęliśmy się śmiać. Przerzucił mnie tak, że był nade mną.~~
-Dylan...-zaczęłam, ale nie zdążyłam dokończyć.
-Cicho skarbie, nic nie mów. Zastanów się nad wyjazdem. Bardzo mi zależy, ale już nie chce naciskać.-szepnął chłopak.
~~Zaczęłam myśleć nad tym poważniej. Może i to nie jest zły pomysł? Byłoby świetnie, przeżyć taką przygodę. Pojechalibyśmy na dwa tygodnie, to przecież nic złego.~~
-Dylan. Chcesz tego? Poradzimy sobie?-spytałam stanowczo.
-Chcę, ale tylko wtedy, kiedy ty też tego chcesz.-odpowiedział, po czym zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
-Problem z rodzicami...-dokończyłam i zaczęłam się zastanawiać, jak im powiedzieć o tym wszystkim. O wyjeździe, o chłopaku...
-Rodzice nie są problemem, załatwię to, nie martw się.-pocałował mnie w czoło, po czym założył swoje air max'y.
-Spotkamy się później, dobra?-skończył
-Gdzie ty się wybierasz? Przecież pada.-zdziwiłam się.
~~Co on kombinuje?~~
-Muszę wyjść i tyle, to już nie jest ważne. Prywatne sprawy.-parsknął niezadowolony.
-Rób, co chcesz, przecież to nie moja sprawa.-odpowiedziałam podirytowana.
~~Czasem tak ma, więc czego ja oczekuję. Taki już jest.~~
~~Wyszedł~~
~~Co teraz mogę robić? Jeszcze jest przed popołudniem, pada deszcz...no nic. Obejrzę sobie ulubiony serial i wejdę na twitter'a, oraz facebook'a~~
~~Włączyłam laptopa, zalogowałam się na twitter.com i sprawdziłam, co tam u moich follow'ers, potem poszłam obejrzeć awkward, a popołudnie jakoś zleciało. Nie wiedziałam, co dzieje się z Dylanem. Czemu nie chciał mi powiedzieć?~~
*dzwoni telefon*
-Cześć córeczko, wiesz, kto u nas jest?-spytała mama.
-Słucham? Hejka mamuś! Nie, kto?-zaczęłam się domyślać, że mówi o moim chłopaku, ale wolałabym, żeby tak nie było.
-Czemu nam nie powiedziałaś? To świetny chłopak, a przynajmniej takie robi wrażenie. Chcecie jechać do domu jego dziadka, tak?-dalej pytali rodzice.
~~Do domu dziadka? Jakiego dziadka? Cholera...co on wyprawia.~~
-Emm...tak, dokładnie. Będę już pełnoletnia mamo, jestem odpowiedzialna.-odpowiedziałam nieśmiało.
-Ty decydujesz, jak już mówiłaś-masz prawo robić to, co chcesz. Odsyłam do ciebie Dylan'a. Od was zależy.-powiedziała, po czym się rozłączyła. Czułam w jej głosie niepokój.
~~Wyjazd? Jejciu, to przyszło tak nagle. Boję się.~~
~~Mój chłopak zadzwonił, że będzie za pół godziny, w tym czasie pójdę się ogarnąć, po raz drugi i zjem płatki.~~
-Jestem, przepraszam!-usłyszałam głos z przedpokoju. To on.
-Szybko wróciłeś. Nie tak sobie wyobrażałam poznanie moich rodziców, ale niech ci będzie. Mogłeś chociaż powiedzieć.-powiedziałam oschle.
-Przepraszam piękna.-uśmiechnął się łobuzersko i puścił do mnie oczko, opierając się o drzwi.
-Myślisz, że nagle rzucę ci się w ramiona?-spytałam
-Tak własnie myślę, a jak nie, to sam to zrobię.-nadal się uśmiechał.
~~Podbiegł do mnie, przerzucił przez ramię i poszedł ze mną na górę do mojego pokoju. Krzyczałam i śmiałam się jednocześnie. Był silny.~~
-To co? Jedziemy?-spytał szybko.-Pakuj się.-dokończył.
-Już? Jesteś szalony!-zaczęłam się śmiać i wyciągnęłam walizkę.